W zasadzie mogłabym napisać, że historię hodowli tworzą jej mioty i napewno byłaby to prawda,
ale jeżeli interesuje Cię prawdziwa historia ( a zakładam, że tak właśnie jest ), zapraszam do lektury :
Ci, którzy znają mnie od lat wiedzą, że moja pasja do psów, objawiła się już we wczesnym
dzieciństwie. ( foto )
Niestety, ku " rozpaczy " mojej rodziny, zamiast przeminąć - jak każda dziecięca choroba, pasja ta
pogłębiała się z wiekiem. Z biegiem czasu stało się jasne, że bez psa żyć nie potrafię i nie chcę.
Posiadanie " psiarni", ( choćby najmniejszej ) stało się moim marzeniem i życiowym celem.
W końcu zamieszkał z nami, ku mojej ogromnej radości, zwyczajny lecz jednak niezwykły,
bo mój własny, rudy kundelek o dumnym imieniu ROLF, który trzeba przyznać,
pojawił się w domu trochę " podstępem". :)
No cóż, byłam właśnie w wieku, w którym czuje się już, że szczęściu trzeba
jednak trochę pomagać . . . . . , skoro nie chce przyjść samo.
Minęło 5 beztroskich i szczęśliwych dla nas lat, aż w końcu przyszedł ten dzień,
który zabrał mi ukochanego Rolfa raz na zawsze.
Nigdy nie zapomnę tego psa , ponieważ wywarł ogromny wpływ
na moje dalsze życie i ugruntował już na zawsze mój stosunek do psów.
Kiedy dorosłam i mogłam już decydować, kupiłam suczkę owczarka szkockiego colie,
która dostała wdzięczne imię TINA . Była już " prawie " rodowodowa, bo podobno
po rodowodowym ojcu, co i   tak było nie do sprawdzenia, myślę sobie teraz,
patrząc na to z perspektywy czasu.
Miała cudowny, ufny - zbyt ufny charakter i najnormalniej w świecie została skradziona !
Szukałam jej kilka miesięcy i nie myślcie sobie, nie poddałam się, dopóki jej nie znalazłam!
Owszem, znalazłam ją, lecz miała już na imię "SABA" i rodzinę, która
wcale nie chciała mi jej oddać !!! - choć to, wydaje się nie do pomyślenia.
Radość Tiny, kiedy ją zawołałam, była tak wielka, jak wielka musiała być jej tęsknota
za mną, bo zobaczywszy mnie poprostu, najnormalniej w świecie i bez zbędnych ceregieli,
za to z niemałym impetem zwaliła mnie po prostu z nóg....liżąc bez pamięci...
ku niemałemu zdumieniu swoich "nowych państwa".
Cóż, jeździłam tam jeszcze wiele razy (ponieważ suka została wywieziona samochodem),
zanim straszona milicją lecz nie bez oporów, zupełnie się poddałam.
Teraz, inaczej bym tę sprawę załatwiła, w końcu to ja zostałam okradziona!!!
Dlaczego o tym piszę? Ano, wyłącznie ku przestrodze, aby Wam nigdy
nie zdarzyła się podobna sytuacja, że ktoś ukradnie Wam psa !
Była to bolesna i dość przygnębiająca dla mnie lekcja życia,
która wiele mówi o " kondycji ludzkiej" i zwyczajnej ludzkiej podłości.
Późniejsze lata - spędziłam niestety, zupełnie bez psa.
W tym czasie wiele zmieniło się w moim życiu, na świat przyszły dzieci
i na jakiś czas musiałam zrezygnować ze swojej pasji, lecz wkrótce miał
nastąpić ciąg dalszy mojej " psiej " historii . . .
Prawdziwa przygoda z kynologią rozpoczyna się latem 1993 roku,
kiedy to kolejna tajemnicza " siła wyższa " sprawiła, że poczułam gwałtowną
i natychmiastową potrzebę posiadania przedstawiciela psiego gatunku. :)
Nie było " uproś", musiałam natychmiast kupić sobie kolejnego psa !
Oczywiście w grę wchodziła tylko suczka, jako że płeć piękna zawsze lepiej
się rozumie i prawdziwe konflikty należą do rzadkości.
Niestety, nie był to wybór nadto przemyślany, co jest dość typowe, kiedy człowiekiem
rządzą silne emocje. Gorączkowe poszukiwania, przyniosły efekt końcem września,
kiedy zamieszkała z nami, moja pierwsza rodowodowa suczka :
Jamnik Długowłosy Standardowy FAJKA z Bałałajki.
Nie mając wówczas, nie tylko pojęcia o wzorcu jamnika a tym bardziej
o wartości hodowlanej mojej suczki, wszyscy byliśmy zachwyceni naszą rodowodową
pięknością, którą w domu nazwaliśmy S o n i ą .
Wybór, choć zupełnie przypadkowy, na szczęście nie okazał się totalną katastrofą,
co FAJKA wielokrotnie potwierdziła na Wystawach Psów Rasowych.
Pierwsza Wystawa Psów Rasowych - była dla nas ogromnym przeżyciem rodzinnym
i miała miejsce w Krakowie 1994 roku, gdzie FAJKA debiutując
w klasie Młodzieży zajęła III lokatę, ( oczywiście doskonałą ), spośród 7 suk !
Był to dla nas ogromny sukces ! Tym większy, że przecież zupełnie nieoczekiwany !
Jadąc na tę pierwszą w naszym życiu wystawę, zupełnie nie wiedzieliśmy czego możemy
tam oczekiwać, a tym bardziej jak wygląda
i na czym ma niby polegać całe to
" wystawianie psa". Na wszelki więc wypadek, " wypchnęłam " na ring męża
razem z FAJKĄ, sama zajmując bezpieczną odległość .... nieopodal
(. . . . . na wypadek, gdyby tam jednak bili. :)))
Wiem, wiem, to nie było ładne z mojej strony. :)))
Po krakowskiej, były kolejne Wystawy, oczywiście z różnym skutkiem,
ale generalnie nie mogliśmy narzekać, FAJKA zawsze była w czołówce polskich suk !
Intensywnie wystawiana (już przeze mnie), zdobyła szybko i bez większego trudu,
zaszczytny tytuł CHAMPIONA POLSKI . WOW !
W 1994 r. została zakwalifikowana do hodowli i wówczas również został
zarejestrowany przydomek hodowlany " M a ł a A m a n t k a ".
Nadszedł czas, aby przeżyć kolejną przygodę i razem z FAJKĄ
doczekać się szczeniąt. Ze Związku Kynologicznego dostałyśmy wówczas,
skierowanie do ARESA z Luśkowa, który został ojcem, pierwszego miotu
FAJKI. Jako, że życie bywa przewrotne i rzadko spełnia nasze oczekiwania,
na świat przyszły, nie żadne " Małe Amantki ", tylko trzej krzepcy
i weseli " Mali Amanci " - miot A.
Cóż, ten miot nie był " powalający urodą na kolana" , to fakt.
Nieco tylko mądrzejsza, o nabytą już częściowo wiedzę i doświadczenie,
przeżyłam " lekkie" rozczarowanie
i jednoczesnie zdając sobie sprawę
z dość przeciętnej wartości hodowlanej mojej suki, postanowiłam zrobić wszystko
aby ojciec kolejnych szczeniąt, był możliwie najbardziej wartościowym psem,
z dostępnych wówczas reproduktorów.
Po długich i mozolnych poszukiwaniach a także korzystając z wiedzy znających
się na rzeczy znacznie lepiej ode mnie, znalazłam w końcu odpowiedniego psa.
Bagatela . . . . w ówczesnej Czechosłowacji !
W czasie rozmów okazało się, że istnieje możliwość importowania tego psa
do Polski. Fakt, długo się wahałam, ponieważ zwyczajnie nie planowałam
posiadania reproduktora lecz ostatecznie wartość hodowlana i nieprzeciętna
uroda sprawiły, że w końcu uległam i zdecydowałam się sprowadzić
go do Polski.
W grudniu 1995 roku wybrałam się więc, z moim nieocenionym bratem
i naszym wspólnym znajomym ( który bywał już w Czechosłowacji ),
w morderczą niemal podróż, przy wyjątkowo fatalnych warunkach pogodowych,
kiedy to większość normalnych ludzi siedzi sobie w domu, w ciepłych kapciach,
racząc się co najwyżej gorącą herbatą i jakąś dobrą lekturą.
Podróży tej nigdy nie zapomnę, ponieważ odbywała się przez strome góry,
pośród mrocznych mgieł, po idealnie " szklanej " nawierzchni.
Ta jedyna w swoim rodzaju " jazda figurowa po lodzie " odbywała się w wielkim
napięciu i oczekiwaniu co za chwilę się wydarzy ? Tak, bez wątpienia było to czyste
szaleństwo ! Ponieważ momentami widoczność ograniczała się do 1 m, nikt z nas
nie śmiał się odzywać i przez większą część, tej trzeba przyznać dość wariackiej
wyprawy, towarzyszył nam dreszcz grozy. Powietrze było ciężkie od skupienia.
Zaczęłam klepać "zdrowaśki " w myśl zasady, że "jak trwoga, to do Boga. "
Przyznam, że ogarnęły mnie poważne wątpliwości, czy aby napewno warto było
aż tak ryzykować ? Obcy kraj i teren, fatalna widoczność a pod kołami lodowisko!
I nawet, bajeczne wprost widoki (widziane jeszcze za dnia ), przecudnie ośnieżonych
drzew i domostw, pokrytych wielkimi czapami śniegu, nie były w stanie
zrekompensować uczucia ogromnego strachu, który nam wówczas towarzyszył. . .
A może towarzyszył tylko mnie ?
Do dzisiejszego dnia tego nie wiem.
Czułam się osobiście odpowiedzialna za to "szaleństwo w czystej postaci ", które nam
wszystkim zafundowałam. W końcu wszyscy zostawiliśmy w kraju swoich małżonków
z małymi dziećmi. Ale moi wspaniali kierowcy spisali się na złoty medal i wieczorem
dotarliśmy do kresu naszej podróży tj: hodowli p. Fr. Pasaka - " z Plesneho Jezera " .
Droga powrotna odbywała się już w dużo lepszych warunkach
pogodowych i drogowych a więc i w zdecydowanie lepszych nastrojach.
I tak, 18.XII.1995r. przyjechał do Polski nieprzeciętnej urody
i cudownego charakteru pies - 9 letni wówczas:
INTERCHAMPION,
CHAMPION CZECHOSŁOWACJI,
ZWYCIĘZCA KLUBU JAMNIKA,
MŁODZIEŻOWY ZWYCIĘZCA EUROPY :
JASON from Silly's Home
- syn dwukrotnego ZWYCIĘZCY ŚWIATA
ZERINO van der Wijsterhoeve.
Kiedy wróciliśmy do domu FAJKA była gotowa na przyjęcie
nowego partnera a ja, wspominając " owo szaleństwo " mogłam
się w końcu zająć przygotowaniem Świąt i ubieraniem choinki, dziękując
niebiosom, że wszystko dobrze się skończyło i nareszcie jesteśmy w domu!
Kolejne Boże Narodzenie, JASON spędził w Tarnowie, pozostając już
dozgonnym partnerem FAJKI. Jego przyjazd do Polski,
a także kolejne udane krycie świętowaliśmy w Sylwestra 1995/1996 r.
Z tego skojarzenia 29.02.1996r. narodził się - miot B.
W czasie gdy FAJKA zajmowała się wychowywaniem szczeniąt,
jej partner wyruszył na podbój Polski. Do sporej już kolekcji,
w marcu 1996 r. dołączył kolejny tytuł :
ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA w POLSCE.
Jako Interchampion wystawiany był w klasie Użytkowej,
miał prawo walczyć o CWC i ubiegać się tym samym, o tytuł
CHAMPIONA POLSKI
. . . . co szybko stało się faktem.
JASON, ilekroć wystawiany, " bił na głowę " swoją konkurencję,
wielką klasą, którą niewątpliwie reprezentował.
Konkurencję - zawsze młodszą , ale nigdy lepszą !!!
Wielka miłośniczka i hodowca jamników oraz niezaprzeczalny
autorytet kynologiczny, międzynarodowy sędzia i honorowy członek
Związku Kynologicznego w Polsce pani Maria KRYNICKA
- oceniając JASONA nazwała go psem " królewskiej urody " !
Tak było, w istocie. ( foto )
Kolejne Wystawy i sędziowie potwierdzali klasę tego psa.
Na Wystawie w Rzeszowie ( 1997 r. ) 10 - letni JASON pod okiem
międzynarodowego sędziego Doroty DEMEL, porównywany ( foto ) ze swoim
18 - miesięcznym synem BEAUTIFULEM Małym Amantem ( z kl. otwartej )
i CHAMPIONEM POLSKI REFLEXEM Tir - Bay
wyszedł z tego porównania zwycięsko i wygrał Grupę IV !!! ( foto ).
JASON ze względu na swój wiek
i pogarszający się stan zdrowia,
nie był nadmiernie wystawiany, jednak jako " starszy pan"
uzyskał w Polsce, jeszcze dwa najważniejsze tytuły :
CHAMPIONA POLSKI
i ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA   POLSKI.
W hodowli " Mała Amantka " pozostawił jeszcze
miot C i miot D
Do najbardziej utytuowanych dzieci JASONA ( w Polsce ) należą :
- INTERCHAMPION CHAMPION POLSKI LITWY ZWYCIĘZCA KLUBU JAMNIKA
MŁODZIEŻOWY CHAMPION POLSKI WINNER BALTIC - IDOL z Końskiego Raju
pies, który zaznaczył swoją obecność zarówno na Wystawach
jak i hodowli jamnika długowłosego
standardowego w Polsce. IDOL podobnie jak JASON równie mocno przekazuje swoim dzieciom
niebanalną urodę i wspaniały, zrównoważony charakter.
- CHAMPION POLSKI BEAUTIFUL Mały Amant - który również figuruje w rodowodach
standardowych długowłosych jamników w Polsce. Jedna z jego córek dała początek hodowli
" z Grodu Mentola ".
- MŁODZIEŻOWY CHAMPION POLSKI BALBINA Mała Amantka została założycielką hodowli
" Animi Causa ".
- CHAMPION POLSKI , MŁODZIEŻOWY CHAMPION POLSKI BONITA Mała Amantka
- CHAMPION POLSKI , MŁODZIEŻOWY CHAMPION POLSKI CHANEL Mała Amantka
i najbardziej utytułowana w Polsce !!! - suka jamnika długowłosego standardowego :
- CHAMPION POLSKI MŁODZIEŻOWY CHAMPION POLSKI V - ce ZWYCIĘZCA EUROPY
V - ce ZWYCIĘZCA EUROPY ŚRODKOWEJ i WSCHODNIEJ 3 x ZWYCIĘZCA KLUBU !!!
DAMA KAMELIOWA Mała Amantka - która została założycielką hodowli " Teoria Spisku ".
Zainteresowanie jamnikiem długowłosym standardowym w Polsce,
było wówczas niewielkie i zawsze trochę żałowałam,
że nie wszystkie szczenięta z hodowli były należycie wystawiane,
lecz mimo tego, cieszy mnie fakt, że w jakiś sposób mogłam
i napewno (bez fałszywej skromności przyznam, że )
przyczyniłam się do podniesienia poziomu tej rasy w Polsce,
a w końcu taki był cel i skutek, sprowadzenia JASONA. :)
Na naszej pierwszej Wystawie Psów Rasowych w Krakowie,
gdzie debiutowała FAJKA, miałam okazję zobaczyć po raz pierwszy
Jamnika Długowłosego Króliczego. Oczywiście natychmiast zakochałam się
w tym maleńkim piesku i postanowiłam, że muszę mieć " to cudeńko ",
ponieważ " TO, JEST WŁAŚNIE TO " czego szukam !
Tym razem jednak, cały czas kontynuując hodowlę Jamnika Długowłosego
Standardowego, postanowiłam ostrożniej i bardziej wnikliwie wybrać hodowlę
oraz potencjalnych rodziców mojej króliczej, wymarzonej suczki.
Olśnienie przyszło nagle i niespodziewanie ( jak to zwykle z olśnieniami bywa ),
było gwałtowne i raziło siłą prawdziwego " gromu z jasnego nieba " . . . .
. . . . i " poraziło " mnie już na MWPR w Katowicach 1996 r.,
gdzie w klasie Młodzieży wystawiana była właśnie, importowana
z niemieckiej hodowli córka ( LIPTONA della Canterana )
- IDOL vom Schloss Ghersburg.
Jej taneczny chód primabaleriny zachwycił mnie do tego stopnia,
że już nie odeszłam od ringu ! Natychmiast zamówiłam córkę IDOL - ki !
Niestety, na spełnienie mojego marzenia musiałam czekać aż dwa lata,
ale gdy w końcu dostałam telefon, że jest maleńka ruda suczka dla mnie,
pognałam na przeciwległy koniec Polski, do " Końskiego Raju "
bo przecież, natychmiast musiałam Ją zobaczyć ! :)
Miała wtedy tylko 4 tygodnie, ale to nie miało wtedy dla mnie
najmniejszego znaczenia, bo ja po prostu musiałam i już! :)
Oczywistym jest fakt, że natychmiast zakochałam się w niej " na zabój ".
Dzięki uprzejmości hodowczyni, mogłam wybrać dla Niej imię.
Warunkiem była jednak, niełatwa litera "Z".
W sprawę imienia dla mojej suczki została zaangażowana cała rodzina
i znajomi, a po wielu konfrontacjach, maleństwo dostało na imię :
ZACHCIANKA z Końskiego Raju FCI. ( alias - Kessi )
Kiedy we wrześniu, przywiozłam do domu małą ZACHCIANKĘ,
FAJKA właśnie odchowywała swój ostatni miot, - " D ".
Oczywiście nie mogłam doczekać się debiutu mojej ZACHCIANKI,
która po swojej mamie odziedziczyła taneczny chód !
Jej zawrotna kariera, oszołomiła nawet mnie samą !
Błyskawicznie ukończyła :
MŁODZIEŻOWY CHAMPIONAT POLSKI
i CHAMPIONAT POLSKI.
Korzystając jednak z nadarzającej się właśnie okazji, że Poznań
organizuje wystawę o randze europejskiej oraz powątpiewając mocno
w trafność tej decyzji, czym prędzej zapisałam tam, moją ZACHCIANKĘ
pukając się w czoło (dla lepszej jasności umysłu - ma się rozumieć :)),
tym samym długopisem, którym wypełniałam zgłoszenie,
Cóż..., szaleństwo ma jednak różne oblicza. :)
I tak, pewnego listopadowego dnia 2000 roku,
przyszło nam się zmierzyć z czołówką Europy na
Europejskiej Wystawie Psów Rasowych w Poznaniu,
gdzie międzynarodowy sędzia i Prezes Klubu Jamnika w Polsce,
p. Dorota WITKOWSKA, wyróżniła moją ZACHCIANKĘ,
która wystawiana była jeszcze w klasie otwartej i pokonała
7 suk w konkurencji m.in. z : Niemiec, Dani, Włoch i Polski
Sędzia postanowiła przyznać nam pierwsze miejsce w klasie,
a ja mało nie zemdlałam z wrażenia !
Najlepszą suką Europejskiej Wystawy Psów Rasowych - Poznań 2000 r.
okazała się jednak, przecudnej urody suczka z klasy Championów :
YANINA von der Barke, która przyjechała ze znanej niemieckiej hodowli.
Nie mogłam mieć pretensji, to była niezaprzeczalnie królicza piękność,
a res.CACIB z Europejskiej Wystawy i tak był dla nas ogromnym sukcesem !!!
Na tej Wystwie debiutowała w klasie Młodzieży moja druga suczka,
młodsza siostra ZACHCIANKI - LAVENDA z Końskiego Raju. (alias Nana)
Niestety nie poszło jej tak dobrze jak ZACHCIANCE, ale otrzymała ocenę
doskonałą oczywiście, tym samym rozpoczynając swoją karierę wystawową.
Na tej właśnie Wystawie, miałam możliwość zobaczyć dwa psy,
o których w żaden sposób nie byłam w stanie zapomnieć !
Pierwszym z nich był, importowany z czołowej europejskiej hodowli,
do Czeskiej Republiki, miniaturowy :
I N T E R C H A M P I O N
CHAMPION CZESKIEJ REPUBLIKI
CHAMPION SŁOWACJI
CHAMPION POLSKI
a także " świeżo upieczony " ZWYCIĘZCA EUROPY   ( ES )
późniejszy ZWYCIĘZCA ŚWIATA ( WS ) :
WINNER della Canterana.
Drugim, przecudnej urody pieskiem był 9 miesięczny,
debiutujący właśnie króliczy Renessans ORLANDO,
Svetlany BARANOVEJ - STOCKMANN z Rosji.
Po powrocie do domu z tego wielce udanego " podboju EUROPY ",
z niecierpliwością oczekiwałam momentu krycia ZACHCIANKI
WINNEREM della Canterana, które nastąpiło dopiero pierwszego dnia wiosny
kolejnego roku. Po prawie dwóch miesiącach pełnych nadziei i oczekiwania,
kiedy okazało się, że Kessi nie jest w ciąży, przeżyłam swoją pierwszą,
porażkę hodowlaną, ponieważ właśnie okazało się że hodowla psów,
nie zawsze jest łatwa, miła i przyjemna.
Krycie się odbyło, oboje byli bardzo chętni a ciąży niema !
Cóż, takiego scenariusza w ogóle nie brałam pod uwagę. :(
Trzeba przyznać, był to dla mnie niemały SZOK.
Na szczęście nie trwało to długo, bo wkrótce moja druga suczka LAVENDA
była gotowa do macierzyństwa, więc ponownie pojechałam do Pragi,
do państwa Ruzickov i ich WINNER'a della Canterana.
Hmmm, pozostało nam tylko czekać . . . .
Owoce tego związku, przyszły na świat 3.XI. 2001 r.
po bardzo ciężkim porodzie, odbywającym się pod okiem naszego,
zaprzyjaźnionego lekarza weterynarii, chociaż były to tylko
dwa szczenięta ! miot S.
Po nieudanym kryciu ZACHCIANKI, podczas " poważnej rozmowy",
osiągnęłyśmy względny kompromis, ustalając raz na zawsze,
że dla niej, najlepsza będzie kontunuacja kariery wystawowej.
Zwłaszcza, że ona kochała się pokazywać i robiła to z dużym wdziękiem !
Oczywiście jak na jamnika przystało, tylko wtedy, kiedy sama miała na to ochotę
(cóż, prawdziwe gwiazdy - jak wiadomo, miewają swoje humory)
ale ponieważ, na szczęście dla mnie, często miała dobry dzień,
mogłyśmy sobie poszaleć " trochę " po wystawach. :)
Tak więc Kessi, nadal " wodziła mnie na pokuszenie " po całej Polsce
a wygrywając sprawiała mi ogromną frajdę, rekompensując częściowo
brak potomstwa. W roku 2001 zdobyła także zaszczytny tytuł :
ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA w POLSCE
u specjalnie zaproszonego na tę Klubową Wystawę, sędziego z Niemiec :
Wolfganga TRUMPHELLERA. WOW ! To było COŚ !
ZACHCIANKA powtórzyła ten sukces w 2003 roku,
u międzynarodowego sędziego, tym razem ze Szwecji
p.Elizabeth RHODIN, która przyznała jej tytuł :
ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA oraz dodatkowo
ZWYCIĘSTWO RASY !!! ( BOB ), WOW ! na :
Klubowej Wystawie Jamników w Antoninku, pod Poznaniem.
W czasie gdy ZACHCIANKA " szaleje " na wystawach,
jej młodszej siostrze LAVENDZIE, także już CHAMPIONCE POLSKI,
przypadła rola bardziej prozaiczna lecz zdecydowanie ważniejsza dla hodowli.
Dzięki niej bowiem, mogłam kontunuować swoją pasję.
Nasza hodowla, jest może i mała ale za to z wielkimi ambicjami, której
domeną jest najwyższa jakość szczeniąt, nie zaś ilość miotów.
Na całe szczęście, w międzyczasie zmieniły się przepisy w Związku
Kynologicznym w Polsce, zrezygnowano z ograniczającyh hodowców
" Skierowań do krycia " dając im wolną rękę, by mogli wykazać
się własną " inwencją twórczą" w doborze reproduktorów
do własnych suk.
Hmmm..., skoro spełniły się moje plany,
dotyczące szczeniąt po WINNERZE della Canterana
a jego piękna córka SEXBOMBA Mała Amantka
rozpoczęła właśnie błyskotliwą karierę wystawową, przyszedł czas,
że z pamięci wyłonił się obraz przecudnej urody króliczego pieska,
którego już gdzieś kiedyś widziałam....
Jego skończona w każdym szczególe piękność i coraz bardziej
natrętna myśl, że to jednak może się udać, nie dawały mi spokoju !
Nie było rady, trzeba było jechać do Niego !
Tak więc, efektem wielu starań a także dzięki nieocenionej pomocy
prawdziwego przyjaciela i pasjonata tej rasy Dariusza Karaska,
któremu tą drogą pragnę serdecznie podziękować, nawiązałam
kontakt z właścicielką wybranego reproduktora... i w drogę do :
MŁODZIEŻOWEGO ZWYCIĘZCY ŚWIATA ( JWS )
MŁODZIEŻOWEGO ZWYCIĘZCY EUROPY ( EJS )
I N T E R C H A M P I O N A M U L T I C H A M P I O N A
MŁODZIEŻOWEGO CHAMPIONA ROSJI CHAMPIONA :
ROSJI SŁOWACJI LITWY ŁOTWY ESTONI UKRAINY
V - ce ZWYCIĘZCY EUROPY ŚRODKOWEJ i WSCHODNIEJ
ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA !!! Renessans ORLANDA .
Cóż, trzeba być chyba wariatem, żeby udać się w taką podróż...
W sumie, spędziliśmy tydzień w pociągu, 3 dni i 3 noce non-stop
zanim znowu mogliśmy stanąć mocno na ziemi!!!
Moje kolejne " szaleństowo " wydało na świat swoje owoce 03.10.02 r.
w postaci uroczej i bardzo obiecującej czwórki szczeniąt miot F.
Z tego miotu jeden piesek FLAMENCO in VEGAS " wrócił "
do ROSJI i zamieszkał u boku swojego wspaniałego ojca -
w hodowli " Daksvegas".
Realizacja moich planów możliwa była, dzięki uprzejmości
p. Svetlany BARANOVEJ - STOCKMANN osoby niezwykle gościnnej,
która dodatkowo poświęciła nam swój czas i pokazała nam największe
aktakcje turystyczne Sankt Petersburga.
Tą drogą pragnę rownież Jej, serdecznie podziękować.
Przez krótki bo zaledwie kilkudniowy pobyt,
mogliśmy rozkoszować się urokiem tego jedynego w swoim rodzaju miejsca
i chodzić ścieżkami, którymi chadzali także najwięksi carowie Rosji.
Z tej wyprawy pozostały nam liczne zdjęcia,
a także cudowne wspomnienia " biełyjich nocy ",
i co najważniejsze, piękne szczenięta po Renessans ORLANDO .
Tymczasem, wypada chyba poinformować,
że hodowla " Mała Amantka ",
w 2004 r. obchodziła 10 - lecie swojego istnienia !
Przez wszystkie te minione lata, uparcie walczyłam z bezmyślną biurokracją
jednak nie udało mi się sprawić aby samce urodzone w hodowli,
miały możliwość odmiany przydomka, postanowiłam więc . . ., całkowicie go zmienić !
Wraz ze zmianą nazwiska, wystąpiłam o przyznanie mi nowego przydomka hodowlanego
i szczenięta z kolejnego miotu przyszły już na świat z przydomkiem " E v a s i o n ".
Jest to narazie, jedyna zmiana dotycząca hodowli, ponieważ nadal mam zamiar
utrzymać wysoki poziom rasy. Pod tym względem, nic się nie zmieniło.
Najlepszym tego dowodem jest kolejny miot,
który planowałam od dawna. Nie jest jednak łatwo hodować,
gdy podstawę hodowli stanowi jedna suka, której zdarzały się
także "puste krycia " - podobnie jak starszej siostrze.
No cóż, ja mam swoje plany, a życie swoje. . . ,
bez przerwy sprawia mi nieoczekiwane, acz kosztowne figle.
Od kilku już dobrych lat obserwowałam, jak doskonałe szczenięta daje
jeden z najpiękniejszych i najbardziej utytuowanych psów w Czeskiej Republice :
I N T E R C H A M P I O N M U L T I C H A M P I O N
MŁODZIEŻOWY CHAMPION CZESKIEJ REPUBLIKI
MŁODZIEŻOWY CHAMPION SŁOWACJI
CHAMPION : CZESKIEJ REPUBLIKI SŁOWACJI i POLSKI
ZWYCIĘZCA KLUBU 1999r. ZWYCIĘZCA KLUBU 2000r.
NAJLEPSZY PIES KLUBOWEJ WYSTAWY 1998r.
ZWYCIĘZCA WYSTAWY SPECJALISTYCZNEJ
ZWYCIĘZCA CZESKIEJ REPUBLIKI
ZWYCIĘZCA SŁOWACJI
CHAMPION CHAMPIONÓW !
T r i a s WINNIFRED
Rezultat tych obserwacji, przyszedł na świat 14.10.04 r. miot M.
Podczas tego pobytu, w zawsze gościnnie przyjmującej mnie Pradze,
naszym przedwodnikiem była znana wszystkim kynologom
p . Lenka FAIRAISLOVA , której również pragnę serdecznie podziękować
za zabranie nas do najsłynniejszej i zapewne największej, czeskiej hodowli
" z Debry ".
Hodowli z 50 - letnią tradycją, w której urodziło się wiele sławnych psów
w tym także obecny - ZWYCIĘZCA ŚWIATA : DINGO z Debry.
- syn wspomnianego wyżej
WINNIFRED'a
Jednocześnie, postanowiłam zamówić sobie koniecznie jego córkę.
W styczniu 2005r. przyjechała do nas, maleńka, &nsbp;królicza
CHANELL WINNIE z Ostrożskych Jezer.
Jak się później okazało, był to
STRZAŁ w DZIESIĄTKĘ !!!
Zwłaszcza, że w międzyczasie po długiej
i nieuleczalnej chorobie odeszła od nas na zawsze
moja ukochana ZACHCIANKA z Końskiego Raju,
odszedł też wspaniały JASON from Silly's Home
oraz
moja pierwsza, rodowodowa FAJKA z Bałalajki,
od której wszystko się zaczęło.
Wszystkim tym psom zawdzięczam wiele niezapomnianych przeżyć
i cudownych wzruszeń i na zawsze pozostaną w moim sercu...
...zupełnie nieoczekiwanie, na skutek różnych przykrych zawirowań losowych - jesienią 2005r
przybyła do nas piękna, miniaturowa 2-letnia suczka QUOMTESS vom Rainerschlössl, pochodząca
ze znanej miłośnikom i hodowcom jamników w całej Europie, austriackiej hodowli z tradycjami.
Poprzednia jej właścicielka zażyczyła sobie jednak, aby pokryć " Koni " w najbliżeszej cieczce,
co w ramach umowy zawartej między nami musiałam dość niechętnie, ale jednak uczynić...
Jeszcze tego samego roku 17.11.05 r. w naszej hodowli przyszedł na świat, za sprawą
niestety ciężkiego porodu i ostatecznie nieuniknionej operacji cesarskiego cięcia - miot L.
Przez wiele godzin bezowocnego oczekiwania oraz różnych starań i zabiegów weterynaryjnych
stan KONICZYNKI i mających się narodzić szczeniąt, tylko się pogarszał...
A ja, każdej sekundy tego dnia żałowałam, że ją pokryłam, bo właśnie mogłam ją stracić...
i to na skutek nieprawidłowego ułożenia się jednego ze szczeniąt!
Brrrrrrr... prawdziwy horror !
Na szczęście, późnym wieczorem ale jednak wszyscy zdrowi i żywi wróciliśmy do domu
... z pełnym "koszykiem rozwrzeszczanych z głodu dzieci" QUOMTESS i JAZZa Corigentia.
Rok 2006 był dla naszej hodowli dużo łaskawszy bo obie " dziewczyny " rozpoczęły go
sukcesami wystawowymi, a i ja w końcu mogłam nieco się zrelaksować.
Królicza CHANELL WINNIE z Ostrożskych Jezer w lutym rozpoczęła "dorosły" CHAMPIONAT,
a ukończyła go w możliwie w najkrótszym czasie czyli w sierpniu, na rzeszowskiej wystawie!
Natomiast QUOMTESS vom Rainerschlössl ukończyła swój CHAMPIONAT na
KLUBOWEJ WYSTAWIE JAMNIKÓW w Środzie Śląskiej zdobywając "z rozpędu"
tytuł ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA !!! z czego nie ukrywam, jesteśmy ogromnie dumne!
Zwłaszcza, że został jej przyznany przez włoski autorytet kynologiczny Gianfranco BAUCHALA!
zaproszonego z gorącej Italii, na tę specjalistyczną, Klubową Wystawę Jamników 2006r.
Z radością informuję także, że zaprzyjaźniony z naszą hodowlą JAZZ Corigentia
( ojciec naszego miotu " L " ), również wywalczył tytuł ZWYCIĘZCY KLUBU JAMNIKA
w swojej rasie!
. . . "kwiliło nam jedno pisklątko", które przyszło na świat wskutek jednego lecz od dawna
już planowanego krycia mojej CHAMPIONKI LAVENDY z Końskiego Raju FCI, króliczym
I N T E R C H A M P I O N E M M U L T I C H A M P I O N E M
CHAMPIONEM NIEMIEC VDH CHAMPIONEM NIEMIEC DTK
CHAMPIONEM POLSKI CHAMPIONEM SŁOWACJI i CHAMPIONEM ROSJI
MŁODZIEŻOWYM CHAMPIONEM POLSKI
4 - krotnym !!! ZWYCIĘZCA KLUBU JAMNIKA w Polsce !!!
VIKIEM Krestos
Z tego skojarzenia 16.05.06 r. przyszła bowiem na świat nasza jedynaczka miot I
E v a s i o n ISABELL. Było to ostatnie dziecko
LAVENDY.
Więcej postanowiłam jej nie kryć, więc przeszła na zasłużoną emeryturę.
W 2006 roku, tuż przed Bożym Narodzeniem 16.12.06r. przyszedł na świat,
pierwszy miot CHANELLKI z Ostrożskych Jezer - miot V
Ojcem tego miotu został syn naszej " Koniczyny " i wspomnianego już JAZZ'a.
W miocie były 4 szczenięta, wśród nich tylko jedna " dziewczynka ",
ale za to wyjątkowej urody ! Od początku było jasne, że z nami zostaje.
Dwóch chłopców z tego miotu zostało eksportowanych za granicę,
jeden do Grecji, drugi do Dani, trzeci pojechał do naszej stolicy.
To narazie wszystko ale zapewne niebawem " ciąg dalszy " naszej histori nastąpi . . .
Serdecznie pozdrawiam tych wszystkich,
którym chciało się czytać tę trochę przydługą historię hodowli.
z k y n o l o g i c z n y m p o z d r o w i e n i e m
Lucyna Pasierbek
Copyright © 2004 by
Webmaster : a r a b e s c a
Wszelkie prawa zastrzeżone !
Alle Rechte Vorbehalten !
All Rights Reserved !